Czy dzieciństwo ma wpływ na nasze dalsze życie?

Czy zastanawiałeś się kiedyś w jakim stopniu dzieciństwo wpłynęło na Twoje życie? Czy myślałeś, gdzie byłbyś teraz gdyby niektóre wydarzenia potoczyły się inaczej…? Czy analizowałeś, dlaczego postępujesz właśnie w taki, a nie w inny sposób, czasami sam nie do końca rozumiejąc motywy swojego działania… Mnie do przemyśleń na ten temat skłoniła pewna, z pozoru niewinna sytuacja.

Kolejka do okienka pocztowego przesuwała się w żółwim tempie. Oczekujące w niej osoby ze zblazowanymi minami przyglądały się pracy urzędnika. Co jakiś czas błądziły wzrokiem po kolorowych plakatach, automatycznie odczytując zamieszczone na nich hasła reklamowe. Głośno tykające wskazówki wiszącego na ścianie zegara, odmierzały leniwie czas, przesuwają się powoli z minuty na minutę.

– Chodź kochanie – babcia musi wysłać list – Kupimy znaczek i będziesz mogła go przykleić na kopercie.

Oczy wszystkich osób skierowały się w stronę skąd dobiegał głos. Do budynku weszła starsza, elegancko ubrana kobieta. Za rękę trzymałą pięcioletnią dziewczynkę. Dziecko wyglądało równie szykownie jak starsza pani. Czysta, bez żadnego zagniecenia i plamki sukienka, błyszczące, lakierowane buciki, nienagannie uczesane w dwa warkocze włosy i blada cera sprawiały, że dziewczynka wyglądała jak porcelanowa laleczka. Nieśmiało rozglądała się po pomieszczeniu, niepewnie podążając za babcią. 

Kobieta posadziła dziecko na krześle, a sama udała się w kierunku półki z druczkami. Odszukała potrzebny blankiet i trzymając go w ręku usiadła przy stoliku. Wyjęła z torebki metalowy długopis, założyła na nos okulary i z uwagą zaczęła wypełniać kolejne rubryczki.
Tymczasem dziewczynka niemalże nieruchomo siedziała na swoim miejscu, od czasu do czasu strzepując z sukienki niewidoczny pyłek. Babcia co chwila rzucała jej przelotne spojrzenie i uspokojona widokiem siedzącego na swoim miejscu dziecka, wracała do przerwanego zajęcia. Kiedy skończyła pisanie wzięła wnuczkę za rękę i stanęła na końcu kolejki. 

– O jaka grzeczna młoda panna– odezwał się starszy pan, stojący tuż przed nimi – Teraz to rzadkość takie spokojne dziecko. Bez marudzenia i kręcenia się czeka cierpliwie. Aż miło popatrzeć. 

Na te słowa kobieta smutno uśmiechnęła się. Dziewczynka stała ze spuszczoną głową i nerwowo skubała brzeg sukienki. Przestępując z nogi na nogę przesuwała się powoli w bok, starając się skryć za plecami babci. Starsza pani wzięła wnuczkę na ręce i powiedziała:
– No, nie wstydź się. Powiedz coś do pana. – A zwracając się do mężczyzny dodała – Ona jest taka nieśmiała. Wstydzi się nawet tych, których zna, nie mówiąc już o obcych. W przedszkolu też nie chce się odzywać, a już gdy ma występować na akademii, to … Ah, szkoda mówić – kobieta z rezygnacją machnęła ręką.

Na te słowa, pan z okienka, który do tej pory automatycznie przystawiał pieczątkę na kolejnej kopercie, przerwał pracę zawieszając w powietrzu rękę i niewidzącym wzrokiem patrzył na rozmawiających. Po chwili zerwał się z miejsca, wyskoczył przed okienko i zawołał:

– Niech pani tak nie mówi do dziecka! Ona w to wszystko uwierzy! Ona już zawsze będzie myślała, że taka jest! Tak nie wolno! Moja mama też zawsze tak mówiła _ „On taki nieśmiały, taki wstydliwy. Jak sobie biedactwo poradzi w życiu…?” No i proszę, potrafię tylko znaczki przyklejać i stemplować, i całe życie siedzę za tą szybką bojąc się zmienić coś w swoim ży…”
Starsza pani ze zdziwieniem przyglądała się urzędnikowi. A on w takim samym stopniu zaskoczony, co przerażony swoim wybuchem, zamilkł w połowie słowa, spuścił głowę i mamrocząc coś cicho pod nosem wrócił do porzuconej przed chwilą pracy”.

Chociaż często nie zdajemy sobie z tego sprawy, dzieciństwo jest bardzo ważnym, o ile nie najważniejszym etapem naszego życia. ,,Bez szczęśliwego dzieciństwa nasze życie jest kalekie” – twierdził J. Korczak. To właśnie wtedy uczymy się jak funkcjonować w rodzinie, społeczeństwie, poznajemy zasady, które rządzą światem, zdobywamy nowe umiejętności. I co najważniejsze, właśnie wtedy kształtuje się nasza osobowość. Jeżeli wszystko przebiega prawidłowo stajemy się silnymi, przekonanymi o swojej wartości, potrafiącymi sprawnie funkcjonować w społeczeństwie, umiejącymi stawiać czoła pojawiającym się na naszej drodze wyzwaniom, ludźmi. Jeżeli nie, wcześniej lub później pojawiają się problemy. Jak się okazuje rzucone w złości słowa, które dla nas dorosłych są tylko wyładowaniem emocji, dla dziecka znaczą bardzo wiele. Ileż to razy z naszych ust padnie: „ale z ciebie niezdara”, „ty ofermo”, „czemu tak się guzdrzesz”, lub cięższy kaliber – „przez ciebie dostanę zawału”, „nie będę cię kochała jak będziesz taki niegrzeczny”, „jak będziesz tak postępować, to cię oddam.” Wypowiedziane w afekcie stwierdzenia, zapadają w dziecięcą pamięć. Powracają niczym, mantra w najmniej pożądanych momentach, utrudniając i komplikując dorosłe życie. Skutkują różnego rodzaju zahamowaniami, niedostosowaniami, a czasami wręcz chorobami.

Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, że przyszłość dziecka zdeterminowana jest przez najwcześniejsze lata jego życia. I chociaż nie oznacza to, że mając nieszczęśliwe dzieciństwo nie ma ono szans na satysfakcjonujące dorosłe życie, warto zadbać o to, aby nie musiało pokonywać więcej przeszkód niż jest to konieczne.

 Cóż więc mogą zrobić rodzice, jak postępować, aby stworzyć dziecku solidne podwaliny do szczęśliwego życia…? W sumie tak mało, a jednocześnie tak wiele…

Bezwarunkowo kochajcie

Mówi się, że dziecko kocha się bezwarunkowo, dokładnie takie, jakim ono jest, ale czy aby na pewno i czy wszyscy z nas? 

Często jeszcze zanim dziecko przyjdzie na świat rodzice snują plany związane z jego przyszłością. Kierują się przede wszystkim własnymi oczekiwaniami i pragnieniami, zupełnie nie biorąc pod uwagę indywidualności swojej pociechy. Bywa, że w imię miłości stawiają dziecku wysokie wymagania, których niespełnienie wywołuje u nich zawód czy wręcz rozczarowanie. Warto więc zadać sobie pytanie czy pozwalamy dziecku być sobą, czy szanujemy jego indywidualność, czy akceptujemy decyzje, wybory i zainteresowania? A może oczekujemy, że będzie takie, jak nasze o nim wyobrażenie? Jakie jest więc jej prawdziwe oblicze bezwarunkowej miłości?

Bezwarunkowa miłość to miłość okazywana niezależnie od zachowania dziecka, jego wyglądu czy też osiągnięć. Okazywana zarówno wtedy, gdy dziecko spełnia nasze oczekiwania, ale także gdy poniesie porażkę. To akceptacja dziecka oddzielona od jego nieaprobowanego zachowania. To kontakt wzrokowy podczas rozmowy, pochwała wzmocniona pogłaskaniem, przytulenie tak po prostu bez okazji, poświęcony czas i uwaga. 

Okazujcie uczucia

Ciepła rodzinna atmosfera to podstawa szczęśliwego dzieciństwa. Niestety niewielu rodziców wie co mówić, jak postępować, w jaki sposób przekazać dziecku to co czują. Część osób uważa, że skoro kocha swoje dzieci, to one automatycznie o tym wiedzą. Inni sądzą, że wypowiedziane od czasu do czasu słowo „Kocham cię”, załatwia całą sprawę. Niestety nie jest to prawdą. Aby nasza miłość dotarła do dziecka, za słowami muszą iść czyny. Pieszczoty i przytulania, a także gilgotanie czy zabawy w formie siłowania zapewniają niezbędną dawkę pozytywnego kontaktu. Rozwijają również prawidłowy stosunek dziecka do innych ludzi, sprzyjają kształtowaniu się zdolności do nawiązywania trwałych więzi emocjonalnych, a także uczą okazywania uczuć swoim najbliższym. 

Akceptujcie

Rodzice są dla dziecka swoistego rodzaju wyrocznią. To, jak je oceniają, w jaki sposób o nim myślą, co mówią, jest dla niego niepodważalną prawdą. Dzieje się to niczym na zasadzie lustrzanego odbicia. Jeżeli rodzice akceptują dziecko, to ono akceptuje siebie. I odwrotnie. Gdy dziecko odbiera od rodziców zniecierpliwienie, złość, wstyd i odrzucenie, uważa, że tylko na takie uczucia zasługuje od wszystkich ludzi.

Akceptacja buduje zaufanie między rodzicem a dzieckiem. Sprawia, że nawiązuje się silna więź, otwartość i chęć dzielenia się swoimi przeżyciami. W takiej atmosferze dziecko odsłania przed rodzicem o wiele więcej uczuć, przeżyć i rozterek. Dzięki temu ma możliwość naprawiania swoich błędów oraz rozwijania umiejętności przezwyciężania trudności. Pełna akceptacja pozwala dziecku poczuć się wartościową osobą. Sprawia, że ma ono wysoką samoocenę, wierzy w swoje siły i możliwości, krótko mówiąc postrzega się pozytywnie.

 

Wyznaczajcie stabilne granice i konsekwentnie ich przestrzegajcie

Jest też druga strona medalu. Zdarza się tak, że niektórzy rodzice, źle interpretują określenie „akceptacja”. Pragnąc dla swojego dziecka jak najlepiej pozwalają mu na wszystko. Nie chcą dopuścić do tego, aby dziecko płakało z powodu odmowy. Czasami pod wpływem złego humoru, lub gdy sytuacja zaczyna być groźna dla zdrowia dziecka, wydają zakazy i nakazy, by za chwilę pod wpływem próśb, dąsów, czy też płaczu zmienić swoje zdanie. Taka sytuacja nie wpływa na dziecko pozytywnie. Tak naprawdę nie wie ono co mu wolno, a czego nie, co jest dobre, a co złe, dlaczego dane zachowanie jednego dnia jest akceptowane, a innego karane. Rodzic postrzegany jest jako osoba chwiejna, niezdecydowana, nieprzewidywalna, taka na której nie do końca można polegać. W ten sposób zachwiane zostaje poczucie bezpieczeństwa, którego deficyt w dzieciństwie, w dorosłym życiu objawią się w postaci braku wiary we własne siły, nieumiejętności pokonywania trudności, a także pesymistycznym nastawieniu do życia.

Wprowadzone we wczesnym dzieciństwie reguły i zasady są dla dziecka swoistego rodzaju życiowym kompasem. Wskazują, jak ma postępować, pokazują jakimi ścieżkami ma się poruszać, czym się w życiu kierować. Wdrożone w dzieciństwie zaprocentują, gdy dziecko będzie nastolatkiem, a następnie dorosłym człowiekiem.

Wspierajcie w rozwoju

Nie wchodź tam, bo spadniesz”, „Daj ja naleję soku do szklanki, bo znowu narozlewasz po całym stole”, „Pomogę ci się ubrać, strasznie się guzdrzesz” – słowa wsparcia i pomocy? Czy może jednak zahamowanie postępów w uczeniu się i poznawaniu świata?
Wiadomo, że aby opanować określoną umiejętność musimy wykonać kilka, kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset prób. Każdy kto przez to przeszedł, ucząc się np.: jeździć samochodem, grać na pianinie czy tańczyć chociażby rock and rolla, wie jak ważne jest wtedy każde słowo wsparcia, każda najmniejsza nawet pochwała, każde docenienie postępów jakie zrobiliśmy. Nawet my dorośli potrzebujemy tego, aby móc po raz kolejny stawić czoła wyzwaniu. Dzieciom w tym względzie jest jeszcze trudniej. Mają mniejszy zasób wiadomości, niewielką ilość doświadczeń a także mniejszą sprawność ruchową. Doceniajmy więc wszystkie osiągnięcia naszego malucha, wspierajmy go przykładem i zachętą w pokonywaniu kolejnych wyzwań. Pamiętajmy, że rodzice którzy umożliwiają dziecku korzystanie z rozumnej swobody sprawiają, że z chęcią podejmuje ono nowe działania i mimo porażek konsekwentnie ponawia próby ich realizacji. Osoba taka w dorosłym życiu potrafi pokonywać napotkane przeszkody, wciąż wyznacza sobie nowe cele, dąży do realizowania swoich pasji i zainteresowań. Jest ambitna, zdolna, aktywna i twórcza oraz pełna entuzjazmu. Natomiast gdy rodzice są nadopiekuńczy ich dorosłe dziecko przejawia brak inicjatywy w działaniu oraz bierność w kontaktach międzyludzkich. 

Pozwólcie dziecku na wyrażanie bólu, cierpienia, złości

Patrząc z pozycji dorosłego często uważamy dzieciństwo za krainę mlekiem i modem płynącą. Jednak, gdy zastanowimy się chwilę i sięgniemy pamięcią do tamtych czasów, to okazuje się, że wcale tak nie było. Codzienność wypełniała nam nie tylko radość, spokój i beztroska, ale także stres, frustracja, złość i rozczarowania. Negatywne odczucia stanowiły dla nas duże obciążenie, a zmaganie z nimi wcale nie było łatwe. Na dokładkę reakcje rodziców wielokrotnie zamiast łagodzić nasz ból, tylko pogarszała sytuację.

Trzylatek biegnąc upada i rozcina kolano. Krew cieknie po nodze, z oczu płyną łzy, a maluch krzyczy w niebogłosy pociągając co chwila nosem. „No nie płacz, przecież nic się nie stało, to wcale nie boli” – tak brzmią, najczęściej wypowiadane przez rodziców, słowa. Niekiedy możemy też usłyszeć – „Przestań się mazać!”, lub „Ale z ciebie beksa!”, „Nie płacz, przecież nie jesteś babą”. Bywa, że zdenerwowany rodzic wymierza dziecku karę w postaci klapsa. Dlaczego tak się dzieje? Często rodzice bezwiednie powtarzają sytuację ze swojego dzieciństwa. Nie dostrzegając cierpienia swojego dziecka nie pozwalają na przypominanie sobie sytuacji z czasów, kiedy sami byli mali. W ten sposób dorośli unikają odczuwania własnego bólu, stłumionego dawno temu. A jaką informację otrzymuje dziecko? Dowiaduje się, że jego uczucia są nieważne, nieprawdziwe i że tak naprawdę to powinno czuć coś zupełnie innego. A wystarczyłyby słowa: „Musi cię bardzo boleć”. „Wiem, że bardzo cierpisz”, aby dziecko poczuło, że rodzic je rozumie, kocha i że w każdej sytuacji może na niego liczyć.

Zdarza się również często, że rodzice zabraniają dziecku wyrażania tzw. „złych” emocji np. złości. Czy to dobry sposób na pozbycie się jej? Okazuje się, że nie. Wypierana czy negowana złość jest częstą przyczyną agresji, zaburzeń psychicznych, po poważne choroby włącznie. Jak więc działać, aby w konstruktywny i zdrowy sposób pomóc dziecku poradzić sobie z negatywnymi uczuciami? Po pierwsze pomóżmy mu je nazwać. Maluch nie wie co się z nim dzieje i trudno mu zrozumieć sytuację. Bądźmy obok, oferując mu pomoc, wsparcie i zrozumienie. Słowa: „Widzę, że bardzo cię to złości”, „Musisz być naprawdę wściekły”, „Rozumiem, że to nieprzyjemne” sprawiają, że dziecku łatwiej poradzić sobie z tymi uczuciami. Jeżeli będziemy krzyczeć, czy też na siłę je uspokajać, skutek może być odwrotny. Doprowadzimy do spotęgowania złości, co może wywołać agresywne zachowanie. Nie oznacza to jednak, że mamy wyrażać zgodę na niewłaściwe postępowanie. Jeżeli dziecko kopie, bije lub rozrzuca zabawki, stanowczo powinniśmy mu tego zabronić.

Podsumowując. Atmosfera domu rodzinnego oraz postawa rodziców mogą sprawić, że dziecko wyrośnie na pewnego siebie, słownego, otwartego na ludzi, odważnego, potrafiącego budować trwałe i dobre relacje dorosłego człowieka, lub zakompleksionego, bezradnego wobec problemów, nieodpowiedzialnego nieudacznika. Warto więc zadbać o to, aby dzieciństwo naszego malucha było pełne miłości, akceptacji, poczucia bezpieczeństwa oraz radości z odkrywania świata. 

Dzieciństwo to miejsce, gdzie mieszka się przez całe życie”

Rosa Montero

Każde dziecko ma prawo do szczęśliwego dzieciństwa w kochającej rodzinie!
Pamiętajmy o tym!