Pierwszy listopada w tradycji polskiej funkcjonuje jako Święto Zmarłych. I mimo, że w kalendarzu 1 listopada to Wszystkich Świętych, a 2 listopada to Zaduszki, większość Polaków właśnie pierwszego dnia odwiedza groby swoich bliskich i modli się za ich dusze.

To, po części smutne, a po części refleksyjne święto może stać się doskonałą okazją, do przeprowadzenia z dziećmi rozmów o śmierci. Dla wielu rodziców jest to nie lada wyzwanie. Często zastanawiają się, jak to zrobić, aby jak najlepiej wyjaśnić dziecku temat, nie bagatelizując go, ale i nie strasząc malucha.

Pani Krystyna zrobiła to tak:

Kiedy zacząć rozmawiać?

Mamo, a dlaczego dziadek umarł? – zapytała matkę siedmioletnia, pyzata blondyneczka o dużych, czarnych oczach. Przekrzywiwszy główkę cierpliwie czekała na odpowiedź.

Kobieta, do której skierowane było to pytanie właśnie kończyła myć pomnik. Jak co roku przed Świętem Zmarłych, porządkowała zrazem córką grób jej ojca, który zmarł 4 lata temu. Do tej pory dziewczynka skupiała się przede wszystkim na wycieraniu suchą ściereczką granitowego pomnika, układaniu zakupionych przez mamę kwiatów oraz ustawianiu zapalonych zniczy. Pani Krystyna była świadoma, że pewnych spraw nie należy ani przyspieszać, ani unikać. Od swojej koleżanki, pani psycholog wiedziała, że dziecko do drugiego roku życia nie rozumie czym jest „śmierć”, a większość 5-6 latków uważa, że „śmierć”, to zjawisko odwracalne i oznacza to samo, co „wyjechać”, czy „zasnąć”. Dlatego też do tej pory nie rozmawiała z Zosią na ten temat.

Czy zabierać dzieci na cmentarz?

Gdy wybierały się po raz pierwszy na grób dziadka przeprowadziła z dziewczynką rozmowę:

Zosiu, dzisiaj pójdziemy na cmentarz.

A po co? – zainteresowała się dziewczynka

Najpierw umyjemy pomnik dziadka, potem go dokładnie wytrzemy.

A dlaczego? – dopytywała Zosia

Zbliża się Wszystkich Świętych i wszyscy porządkują groby swoich bliskich.

A po co to robią? – padło następne pytanie.

Taka jest tradycja. W domu robimy porządki, gdy zbliżają się święta i na cmentarzu porządkujemy groby przed Świętem Zmarłych.

Dziewczynka wydawała się usatysfakcjonowana odpowiedzią.

A jak już posprzątamy to co?

Gdy pomnik będzie już czysty położymy na nim kwiaty i postawimy zapalone znicze.

A po co tak robimy?

W ten sposób pokazujemy zmarłym, że o nich pamiętamy i że cały czas ich kochamy.
Dziewczynka ze zrozumieniem pokiwała głową

Czy wiesz, jak należy zachowywać się na cmentarzu? – tym razem to matka zadała pytanie.
Zosia spojrzała na nią ze zdziwieniem.

Tak – padła szybka odpowiedź.

Świetnie – ucieszyła się mama – To powiedz mi jak?

Normalnie – rezolutnie odrzekło dziecko – Grzecznie.

Czyli jak? – dopytywała pani Krystyna. Wiedziała, że interpretacja dorosłego, a rozumienie dziecka to dwie różne sprawy. I chociaż czasami używa się tych samych słów, to dla malucha i dla dorosłego oznaczają one zupełnie coś innego.

No… – zaczęła niepewnie Zosia – Yy… ee…, no… grzecznie.

Ok. To zrobimy mały test. Jeżeli się zgadzasz, z tym co mówię, to kiwnij głową – zaproponowała.

Po pierwsze. Na cmentarzu chodzimy powoli i uważamy, aby nie potrącać innych ludzi. Alejki są wąskie i czasami trudno jest przejść.

Dziewczynka kiwnęła głową, co miało oznaczać – TAK.

Po drugie. Chodzimy tylko wyznaczonymi dróżkami, nie wchodzimy na groby ani na pomniki – kontynuowała pani Krystyna.

Dziewczynka znów przytaknęła.

Po trzecie. Nie krzyczymy. Mówimy przyciszonym głosem, aby nie przeszkadzać innym, ponieważ ludzie modlą się za swoich zmarłych – Ponownie głowa Zosi powędrowała w dół.

Po czwarte. Nie zabieramy ze sobą zwierząt – dodała pani Krystyna widząc w ręce córki smycz.

Dziewczynka, która do tej pory potakiwała głową, wykrzyknęła:

Ale dziadek bardzo kochał Miśka. Na pewno chciałby, żeby go odwiedził.

Niestety, to niemożliwe. Są miejsca, gdzie nie wolno przyprowadzać zwierząt. Jednym z nich jest cmentarz – wyjaśniła.

Zosia zamyśliła się.

Tak, Misiek mógłby pozrzucać kwiatki i poprzewracać znicze. Czasami jest bardzo nieuważny.

No właśnie. Świetne spostrzeżenie – kobieta pochwaliła córkę – A teraz, skoro już ustaliłyśmy, co wolno a czego nie, wybierzemy kwiaty i znicze. Zgoda?

Zgoda – odpowiedziała Zosia. Podała mamie rękę i raźnym krokiem ruszyły w kierunku sklepu.

Pierwszą wizytę na cmentarzu pani Krystyna zaplanowała na 20 minut. Chciała, aby Zosia nie znudziła się i była w stanie odpowiednio się zachowywać. W domu nauczyła córkę krótkiej modlitwy, którą wspólnie odmówiły nad grobem dziadka, aby w ten sposób pokazać, że o nim pamiętają. W drodze powrotnej opowiadała dziewczynce zdarzenia, które miały miejsce, gdy dziadek jeszcze żył. Mówiła o jego wielkiej radości, gdy urodziła się Zosia i o tym jak nosił wnuczkę na rękach śpiewając kołysanki, gdy nie mogła długo zasnąć w nocy. Opowiadała jaki był dumny, gdy zaczęła raczkować, a potem stawiać pierwsze kroki i jak wiózł je samochodem do lekarza, gdy Zosia wsadziła sobie do nosa koralik i nikt nie mógł go wyciągnąć. Dziewczynka z wielkim przejęciem słuchała tych wszystkich opowieści.

Jak mówić o śmierci, aby dziecko zrozumiało?

W tym roku Zosia skończyła 7 lat i najwyraźniej dorosła do rozmowy na tak trudny temat jakim jest śmierć. Pani Krystyna wiedziała, że wcześniej czy później to nastąpi, ale z cierpliwością czekała, aż mała sama zainicjuje rozmowę. Wiedziała, że pytania będą sygnałem, że nadszedł odpowiedni moment.

Mamo, a dlaczego dziadek umarł? – ponowne pytanie córki wyrwało kobietę z zadumy
– Dziadek był bardzo chory. Jego płuca źle pracowały i nie można było ich naprawić. To była bardzo poważna choroba.

I wtedy dziadek umarł?

Tak. Dziadek przestał oddychać, a jego serce przestało bić. Teraz nie czuje już ani bólu, ani głodu.
Pani Krystyna wiedziała, że musi w taki sposób przeprowadzić rozmowę, aby nie przestraszyć dziewczynki. Obserwowała bacznie córkę, aby móc zareagować, gdy coś będzie nie tak. Zaprzyjaźniona psycholog poradziła jej, aby mówiła jak najprościej, używając codziennego języka. Wiedziała, że nie wolno porównywać śmierci do snu, wyjazdu czy podróży. Dzieci rozumieją rzeczy dosłownie. W efekcie mogłyby potem bać się, że śpiący rodzic nie żyje, albo reagować paniką na każdą rozłąkę z mamą czy tatą. Słuchając porad wydawało jej się to całkiem proste. Teraz okazało się, że nie jest tak łatwo jakby się mogło wydawać. Śmierć to trudny temat dla wszystkich.

Cały organizm dziadka przestał pracować. Tak właśnie się dzieje na koniec naszego życia. Najpierw rodzimy się, żyjemy, a potem umieramy – podsumowała pani Krystyna – Podobnie dzieje się z roślinkami i zwierzątkami.

A czy ja też umrę?

Tak Zosiu. Tak jak każdy człowiek. Ale wcześniej przeżyjesz wiele cudownych chwil – odpowiedziała i uśmiechnęła się do córki.

Czy dzieci powinny uczestniczyć w pogrzebie?

Gdy zmarł dziadek Zosi pani Krystyna zastanawiała się, czy powinna zabrać córkę na pogrzeb. Długo rozważała za i przeciw, aż w końcu postanowiła zasięgnąć rady fachowca. Jak zwykle jej koleżanka Ela psycholog okazała się niezawodna.

Decyzja oczywiście należy do ciebie Krysiu. A powiedz mi co na to Zosia? – zapytała.

Tak naprawdę to nie wiem –odpowiedziała skonsternowana Krystyna – Nie przyszło mi do głowy, aby ją o to zapytać.

Uważam, że powinnaś – odparła Elżbieta – Jeżeli stanowczo sprzeciwi się, wtedy zostaw ją w domu. Jeżeli jednak ma ochotę na udział w ceremonii, możesz jej na to pozwolić. Wcześniej jednak powinnaś porozmawiać z nią i opowiedzieć, jak wygląda pogrzeb i czego może się spodziewać.

Idąc za radą Elżbiety, tak właśnie zrobiła. Wytłumaczyła Zosi, że pogrzeb to rytuał pożegnania bliskiej osoby, na który przychodzą wszyscy ci, dla których zmarły był bliski. Opowiedziała co po kolei będzie się działo. Pokazała na ilustracji, jak wygląda trumna oraz cmentarz. Starała się prostymi słowami odpowiedzieć na wszystkie pytania córki. W ten sposób przygotowała dziewczynkę do obecności na pogrzebie dziadka. Miała nadzieję, że udział w ceremonii pozwoliło jej lepiej poradzić sobie z żałobą.

Jak dzieci przeżywają żałobę?

Każdy z nas przezywa żałobę na swój sposób. Podobnie jest z dziećmi. Od swojej koleżanki Eli Krystyna wiedziała, że dziecięca żałoba trwa kilka tygodni. Pani psycholog uprzedziła ją także, że w tym czasie Zosia może odczuwać tęsknotę, smutek a nawet żal. Niewykluczone, że będzie się martwić się o pozostałych członków rodziny i obawiać, że oni też wkrótce umrą. Możliwe, że będzie czuła się winną śmierci dziadka. Może nawet myśleć, że: „Dziadek umarł, bo była niegrzeczna”

Co mam wtedy robić? – pani Krystyna zmartwiła się nie na żarty.

Przede wszystkim okaż córce dużo wsparcia, czułości i miłości. Wysłuchaj jej i pomóż nazwać emocje.

No tak, ale jak jej wyjaśnić, że to nie jej wina?

Po prostu powiedz: „Mam wrażenie, że czujesz się winna z powodu śmierci dziadka. Dziadek umarł, ponieważ był bardzo chory. Wszyscy ludzie umierają, kiedy przyjdzie ich czas i nikt nie ma na to wpływu. Wiem, że bardzo kochałaś dziadka. Dziadek też to wiedział”.

I myślisz, że to pomoże?

Pozwoli Zosi na zmierzenie się ze swoim lękiem, nazwaniem go oraz sprawi, że uświadomi sobie prawdziwą przyczynę śmierci dziadka.

Pamiętam, jak mojej koleżance Ani zmarła mama. Byłyśmy wtedy w piątej klasie – powiedziała cicho pani Krysia.

Zapewne było to dla niej bardzo trudne – pani psycholog spotkała się już kilkakrotnie z podobnymi przypadkami i wiedziała, że niełatwo poradzić sobie w takiej sytuacji.

Tak przeżywała to bardzo. Najpierw chodziła i płakała całymi dniami. A potem było jeszcze gorzej. Siedziała cały czas w domu, nie chciała nigdzie wychodzić ani z nikim rozmawiać.

Po śmierci rodziców, niektóre dzieci właśnie w ten sposób reagują. Zamykają się w sobie i cierpią w samotności. Ale bywa też tak, że grzeczne dzieci zaczynają zachowywać się arogancko i wulgarnie. W ten właśnie sposób próbują poradzić sobie ze swoimi emocjami – Ela ze smutkiem pokiwała głową

Na całe szczęście tata Ani zaprowadził ją do pani psycholog. I wiesz co ona zrobiła?

Co takiego?

Przyszła do naszej klasy i poprosiła nas o pomoc. Cała klasa była zaangażowana. Rozdzieliliśmy zadania i każdy w jakiś sposób wspierał Anie w tym trudnym czasie. Nawet nauczyciele zostali włączeni do „akcji”.

Myślę, że to był bardzo dobry pomysł. Śmierć najbliższych kompletnie zaburza dziecku porządek świata i potrzebuje ono dużo wsparcia, aby uporządkować go na nowo.

Pani Krystyna zamyśliła się. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak ważnym jest, aby rozmawiać z dzieckiem na różne tematy. Na te łatwe i te trudne, na zabawne, ale i na poruszające poważne problemy. I chociaż czasami nawet nam dorosłym nie jest łatwo ubrać w słowa to co chcemy przekazać, to na pewno należy próbować.