W jaki sposób dziecko uczy się emocji?

Pierwszymi nauczycielami dziecka są rodzice i to do nich należy początkowa edukacja emocjonalna. Mimo szczerych chęci, nie wszystkim udaje się właściwie wypełnić ten obowiązek. Dzieje się tak dlatego, że rodzice nieświadomie powtarzają wzorce ze swojego dzieciństwa. Stosują metody, które poznali jako dziecko, nie zagłębiając się w ich skuteczność. Z góry uznają je za dobre. Niestety nie zawsze jest to zgodne z prawdą. Okazuje się, że rodzice, którzy nie radzą sobie swoimi emocjami nie otrzymali odpowiedniego wsparcia będąc dziećmi. Teraz postępując podobnie przekazują swój wzorzec dalej i zaczarowane koło zatacza kolejny krąg.

Przyjrzyjmy się niektórym metodom i efektom jakie przynoszą:

Ignorowanie zachowania dziecka

Niektórzy rodzice uważają, że najlepiej udawać, że nie widzi się nieodpowiedniego zachowania dziecka. Ignorują więc krzyki, płacz, rzucanie się na podłogę. Po jakimś czasie dziecko widząc, że nic nie wskórało, faktycznie uspokaja się i wszystko wydaje się wracać do normy. Można by stwierdzić, że sytuacja została opanowana, a problem rozwiązany. Niestety nie do końca jest to prawdą. Takim postępowaniem przekazaliśmy dziecku informację, że jego problemy są dla nas nieważne. Maluch zamiast nauczyć się odpowiedniego wyrażania swoich emocji poczuł się niezrozumiany i niekochany.

Zaprzeczanie

Wielokrotnie obserwowałam sytuacje, gdzie dziecko zrobiło sobie jakąś krzywdę: boleśnie uderzyło w nogę, rozcięło skórę, otarło kolano podczas zabawy, czy zostało nieoczekiwanie uderzone piłką w głowę. Wtedy dorośli, chcąc uspokoić malucha, bardzo często mówili: „Nie płacz. Przecież to wcale nie boli” albo „Chłopaki nie płaczą! Przestań się mazgaić!”, czy też „Przecież jesteś już dużą dziewczynką! Kto to widział, żeby taka dorosła panna tak płakała”, lub zdecydowane – „Uspokój się. Przecież nic się nie stało”. Niestety, dziecko słysząc te słowa wcale nie uspokaja się. Wręcz przeciwnie, wybucha jeszcze większym płaczem. Nie wie, czy to co odczuwa jest prawdziwe, czy też nie. Czuje się zdezorientowane i osamotnione. Samo musi poradzić sobie nie tylko z bólem, ale także z brakiem zrozumienia i wsparcia ze strony rodziców.

Usuwanie przeszkód

Ustąp mu. Jesteś przecież starsza” – tak często zwracają się rodzice do starszaka, chcąc załagodzić spór między rodzeństwem. Rozwiązanie wydawałoby się idealne. Niestety już po chwili okazuje się, że wcale tak nie jest i awantura wybucha ponownie ze zdwojoną siła. Maluch domaga się kolejnego ustępstwa, a starszak coraz ostrzej przeciwstawia się. Ta metoda okazuje się krzywdzący dla obojga dzieci. Młodsze otrzymuje przekaz, że wszystko mu się należy, do wszystkiego ma prawo i że to ono jest najważniejsze. Starsze natomiast, czuje się mniej kochane, pokrzywdzone niesprawiedliwą decyzją rodziców.

Zdarza się, że to sami rodzice ustępują dziecku. Sprzątają za nie zabawki, pozwalają obejrzeć kolejną bajkę, dają żądane słodycze chociaż tak naprawdę wcale tego nie mieli w planach. Zmęczeni awanturą są w stanie zrobić niemalże wszystko byle mieć „święty spokój”. Rezygnując z wyegzekwowania swojego polecenia, nie zawsze zdają sobie sprawę, że ta decyzja będzie miała konsekwencje w przyszłości. Dziecko widząc ustępstwa rodziców, coraz częściej pragnie „postawić na swoim”. Przekonuje się, że wystarczy odpowiednio głośno i długo manifestować swoje niezadowolenie, by osiągnąć zamierzony cel. Mały egoista coraz bardziej ignoruje potrzeby innych, koncentrując się przede wszystkim na sobie. A co dzieje się z takim dzieckiem, gdy pójdzie do szkoły i musi dostosować się do panujących tam zasad? Zderzenie dotychczasowego wychowania ze szkolną codziennością jest dla niego swego rodzaju szokiem. Nie potrafi współpracować i bawić się w grupie. Ma trudności ze znalezieniem przyjaciół. Próbuje wymuszać na innych realizację swoich pomysłów. Gdy spotyka się z odmową, nie potrafi zrozumieć, dlaczego skuteczne do tej pory metody przestały działać. Zaczyna nie lubić szkoły, kolegów, pani, co w konsekwencji odbija się negatywnie na procesie edukacji.

Stosowanie kar

Kary są kolejnym błędem w przekazywaniu dzieciom odpowiedniego emocjonalnego zachowania. Często zdarza się, że „niegrzeczny” maluch odsyłany jest do swojego pokoju w celu „przemyślenia postępowania”. Niestety dziecko jest za małe, aby cokolwiek przemyśleć, a tym bardziej wyciągnąć wnioski. Zamiast odosobnienia potrzebuje wzorców dobrego postępowania, bo w przeciwnym wypadku nie wie czego oczekują od niego dorośli.

Czasami, mocno zdenerwowani rodzice nakładają na dziecko kary nieadekwatne do przewinienia. Rzucony w złości „Miesiąc bez bajek” okazuje się trudnym okresem nie tylko dla malucha. Również dla rodziców jest to czas pełen napięć. Karę trzeba wyegzekwować, a na drodze do realizacji stają przeróżne przeszkody, chociażby urodziny czy po prostu przyjście gości. Na dokładkę w miarę upływu czasu nikt już nie wie, o co tak naprawdę chodziło z tym zakazem.

Również zabranianie spotkań z rówieśnikami nie jest najlepszym pomysłem. Dziecku potrzebne są kontakty społeczne, bo właśnie przebywając wśród kolegów może uczyć się odpowiedniego zachowania.

Rozmowa, tłumaczenie

Rozmowy i tłumaczenie to rozwiązania powszechnie stosowane przez większość rodziców. Wydawać by się mogło, że przez pomyłkę znalazły się na liście nieodpowiednich metod wychowawczych. Sposób sam w sobie nie jest zły. Musimy tylko pamiętać o odpowiedniej atmosferze.

Dziecko w silnych emocjach nie jest w stanie zrozumieć co do niego mówimy. Nasze tłumaczenia czy perswazje nie docierają do niego powodując jedynie irytację wynikającą
z niezrozumienia i osamotnienia w cierpieniu. Najczęściej zamiast poprawy zachowania, osiągamy zupełnie odwrotny skutek. Dziecko zamiast uspokajać się popada w coraz większą złość czy rozpacz.

Również zdenerwowany rodzic nie jest gotowy na konfrontację. Nie potrafi obiektywnie ocenić sytuacji, wczuć się w sytuację dziecka i wesprzeć go w trudnych chwilach. Reagując nerwowo najczęściej ponosi porażkę, co w konsekwencji zwiększa jego rozdrażnienie. Jedynym dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest poczekanie na odpowiedni moment. Dajmy sobie
i dziecku czas na uspokojenie się i ochłonięcie. Dopiero po jakimś czasie spróbujmy wrócić do tematu i znaleźć odpowiednie rozwiązanie.

Krzyki, wyzwiska, bicie.

Zdarzają się i tacy rodzice, którzy na nieodpowiednie zachowanie dziecka reagują bardzo gwałtownie. Krzyczą, wyzywają, a gdy to nie pomaga posuwają się nawet do kar cielesnych. Nieświadomie przekazują lekcję niewłaściwego postępowania. W konsekwencji, dziecko wychowane na takich wzorcach będzie postępowało podobnie: wyrwie koledze zabawkę, która mu się spodoba, uderzy, gdy ktoś zrobi mu nawet przez przypadek krzywdę, czy obsypie wyzwiskami kogoś, kto mu się sprzeciwi.

Co więc należy robić. Jak uczyć dziecko radzić sobie z emocjami?

Na początek przyjrzyjmy się sobie. Zaobserwujmy, jak reagujemy w różnych sytuacjach. Zastanówmy się, czy jesteśmy z tego zadowoleni i czy chcemy, takie wzorce przekazać naszemu dziecku. Jeżeli nie, pomyślmy co chcemy zmienić. Chociaż nie jest to proste, to na pewno warto spróbować, aby móc zaprezentować dziecku właściwe sposoby reagowania w różnych trudnych sytuacjach.

Postępujmy tak, aby:

  • być przewodnikiem

Małe dziecko nie jest wyposażone w umiejętność rozpoznawania emocji. Rodzic powinien pomóc mu nazwać, to co odczuwa i wskazać odpowiednie sposoby na wyrażenie emocji.

  • być wzorem

Dziecko nie umie także odpowiednio reagować. Uczy się właściwych zachowań, obserwując i naśladując osoby z najbliższego otoczenia. Powiela to, co zobaczy u rodziców. To oni są dla niego wyrocznią i ich postępowanie zostaje przyjęte jako wzór.

Musimy pamiętać, że przede wszystkim ważne się czyny, nie słowa. Nie możemy liczyć, że dziecko zachowa się spokojnie, gdy się zezłości, jeżeli sami w takiej sytuacji reagujemy krzykiem. Jeżeli oczekujemy od dziecka konkretnych reakcji, musimy pokazać mu właściwe wzorce. Powinniśmy reagować tak, jak chce, żeby później reagowało nasze dziecko.

  • być powiernikiem

Dzielenie się swoimi emocjami jest jedną z podstawowych umiejętności, pomagającą radzić sobie z trudnościami i stresem. Aby dziecko chciało nam opowiadać o tym co czuje musi wiedzieć, że nie zostanie skrytykowane. Musi czuć, że jego problemy są dla nas ważne. Zawsze powinniśmy znaleźć czas, aby z zainteresowaniem i troską wysłuchać, co ma nam do przekazania nasza pociecha. Dopiero wtedy, gdy dziecko będzie czuło się wysłuchane i zrozumiane chętnie podejmie współpracę oraz nauczy się odpowiedniego wyrażania swoich uczuć.

  • być podporą

Kiedy w życiu dziecka pojawiają się różne emocje, ważne jest abyśmy przy nim byli. Nasze reakcje powinny być stałe i konsekwentnie powinniśmy pokazywać dziecku w jaki sposób można, a w jaki nie należy, postępować w przypadku konkretnych emocji.

Nigdy nie powinny paść słowa; „Nie kocham Cię, bo się źle zachowujesz”. Straszenie
i zabieranie dziecku miłości nie jest dobrym sposobem na pomoc w wyrażaniu emocji. Ważnym jest, aby dziecko wiedziało, że kochamy je bezwarunkowo, a miłość jest niezależna od jego zachowania.

Edukacja emocjonalna jest przygotowaniem dzieci do dorosłego życia. Zadbajmy więc o nią, aby pomóc naszym dzieciom rozwinąć „emocjonalne skrzydła”. Dzięki nim będą mogły wieść szczęśliwe, satysfakcjonujące życie i sprostać pojawiającym się wyzwaniom.