W tym roku po raz kolejny rozpoczynam pracę z klasą pierwszą. Chociaż wakacje w pełni,
a w zasadzie na półmetku, to ja już myślę o swoich przyszłych wychowankach… Niektórzy nauczyciele tak mają😊. Zanim zabrzmi pierwszy dzwonek, chciałabym podzielić się moimi spostrzeżeniami z rodzicami, którzy przygotowują swoje pociechy na ten ważny moment. Wiem, że zarówno opiekunom, jak i dzieciom towarzyszy wiele obaw i niepewności. Spróbujmy więc zmniejszyć ten stres do możliwie jak najmniejszych rozmiarów. Wszyscy przecież chcemy, aby dzieciaki chętnie chodziły do szkoły, czuły się w niej dobrze i lubiły się uczyć.
Kiedy zacząć przygotowania?
Tak naprawdę, jeżeli ich nie zaczęliśmy, to teraz jest przysłowiowy „ostatni dzwonek”. I nie mam tu na myśli zakupu potrzebnych przyborów, odpowiedniego plecaka czy stroju. Na to jest jeszcze czas i na pewno zdążymy, robiąc to w połowie sierpnia. Przede wszystkim zacznijmy od pozytywnego nastawienia.
-
Nowe budzi lęk
Tak już mamy, że czego nie znamy, tego się obawiamy. Czy pamiętacie, jak czuliście się wchodząc do budynku, w którym nie byliście nigdy wcześniej. A jeżeli to był ogromny budynek? No właśnie. Totalna dezorientacja. Dzieci mają podobnie. Ze względu na niewielki wzrost i małe doświadczenie odczuwają zagubienie jeszcze silniej. Warto więc pomóc im oswoić nieznane. Co możemy zrobić? Super, jeżeli szkoła organizuje tzw. „Dzień Otwarty” dla swoich przyszłych uczniów. To świetna okazja, aby poznać wychowawczynię, dowiedzieć się, gdzie jest świetlica, stołówka, sala gimnastyczna. Dziecko będzie miało okazję wejść do swojej sali czy szatni, a nawet może pozna przyszłych kolegów.
„Nasze przedszkole jest w tym samym budynku, co szkoła, więc to żadna zmiana” – słyszę czasami od rodziców. Niestety nic bardziej mylnego. Z perspektywy dorosłego będzie to po prostu wejście innymi drzwiami, tymczasem dla dziecka zmieni się niemalże wszystko. Dlatego również i w tym przypadku warto oprowadzić przyszłego ucznia po szkole, opowiadając o poszczególnych pomieszczeniach. Wyrazy „stołówka”, „świetlica”, „sala gimnastyczna”, „biblioteka”, których znaczenie jest dla nas oczywiste, dla dziecka często brzmią nieznajomo i niezrozumiale.
Oczywiście nie oczekujmy, że po jednorazowym pobycie w szkole problem oswajania z nowym zostanie całkowicie rozwiązany. Jeżeli zachodzi potrzeba, a nasza latorośl jest zainteresowana, możemy taką wizytę powtórzyć. Oprócz tego, w ramach oswajania i „powtórki wiadomości” możemy porozmawiać o tym, co widzieliśmy i wymienić się spostrzeżeniami.
Gdyby jednak nie udało się zorganizować „zapoznawczej wycieczki po szkole”, nie należy się martwić. Na pewno w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, wychowawczyni oprowadzi dzieci po budynku, pokazując poszczególne miejsca i wyjaśniając ich przeznaczenie. Niemniej jednak, jeżeli jest taka możliwość, lepiej zrobić to wcześniej, na spokojnie.
-
Rozmawiajmy, nie straszmy
„No… teraz to skończy się to dobre.”
„Zobaczysz, jak będziesz niegrzeczny w szkole, to pani od razu napisze ci uwagę.”
„Skończy się zabawa! Trzeba będzie się uczyć i pracę domową odrabiać, bo jak nie… to jedynka!”
Znacie takie przestrogi? Wiem, że nie są wyrazem złych intencji, niemniej jednak zamiast zachęcać, zniechęcają dziecko do szkoły i nauczycieli. W efekcie maluch, który na początku z optymizmem i zaciekawieniem mówił o rozpoczęciu nauki, zamiast wejść ze wszystkimi do klasy, stoi w drzwiach, zapierając się rękami i nogami. Siedmiolatek absolutnie nie rozumie „żartów dorosłych”. Dla niego dziadkowie, rodzice, czy starsze rodzeństwo to autorytety, którym wierzy bezgranicznie. Uważajmy więc na to, jakie słowa kierujemy do naszych milusińskich. Zwracajmy uwagę na „żarty”, które przez lata mogą towarzyszyć dziecku, niczym spełniające się przepowiednie.
Zamiast tego opowiedzmy o swoich szkolnych doświadczeniach. Porozmawiajmy o tym, jak wyglądają lekcje, po co są przerwy, opowiedzmy o ekscytujących przeżyciach, także o tych, którym towarzyszył strach i obawy. W ten sposób przybliżymy pierwszakowi szkolne życie i przygotujemy go na różne emocje, które mogą się pojawić.
-
Wspólnie przygotujmy miejsce do nauki
Nie czekając na pierwszy dzwonek, wspólnie przygotujmy miejsce do nauki. Najlepszą opcją jest dobre biurko i odpowiednie krzesło, ustawione w miejscu, które zapewni siedmiolatkowi komfort i spokój podczas nauki. Pozwólmy dziecku zagospodarować tę przestrzeń według własnego gustu, tak aby powstało miejsce, w którym chętnie będzie przebywać. Zwróćmy jednak uwagę na to, by panował tam porządek i nie było zbyt wielu bodźców rozpraszających świeżo upieczonego ucznia.
Idziemy na zakupy
Wyruszając po szkolną wyprawkę, powinniśmy przede wszystkim stworzyć odpowiednią atmosferę. Jeżeli chcemy, aby szkoła kojarzyła się dziecku dobrze zadbajmy o radosny nastrój, pełen ekscytacji i oczekiwania. Pamiętajmy, że szkolne gadżety są dla dziecka i to jemu mają się podobać. Naszą rolą jest zadbanie o to, by były funkcjonalne i jak najlepiej spełniały swoje zadanie. Zazwyczaj wychowawca przekazuje rodzicom listę potrzebnych przedmiotów – tzw. „wyprawkę”, w którą należy wyposażyć dziecko. Są to bloki, farby, kolorowy papier i temu podobne akcesoria. Ja skupię się na przedmiotach, które dziecko powinno mieć ze sobą codziennie i podpowiem na co warto zwrócić uwagę:
-
plecak – dobrze, aby miał sztywne plecy, dzięki którym zadbamy o prawidłową postawę dziecka. Szerokie, regulowane ramiączka pozwolą na odpowiednie dopasowanie do właściciela plecaka, zapewniając komfort podczas noszenia go na plecach. Warto, aby dno było stabilne, wtedy książki pierwszaka będą zawsze wyglądały nienagannie. Zmywalna, wodoodporna tkanina, pozwoli na szybkie wyczyszczenie w razie potrzeby. Dla bezpieczeństwa warto wyposażyć plecak w odblaski;
-
nożyczki – powinny być z okrągłymi czubkami, tak aby dziecko nie zrobiło sobie
i kolegom, krzywdy podczas pracy. Przed zakupem dobrze jest sprawdzić ich działanie. Część sprzętu nie nadaje się w ogóle do użytku i nawet dorosłemu trudno jest przeciąć kartkę po wytyczonej linii. Dzieci dopiero uczą się posługiwania nożyczkami i sprawny sprzęt jest tu na wagę złota; -
ołówek, a najlepiej dwa – powinien być średniej twardości. Zbyt twardy będzie skrobał po kartce, pozostawiając nikły ślad. Za miękki rozmaże się, sprawiając, że praca dziecka będzie wyglądała nieestetycznie i nie będzie sprawiała mu radości.
-
długopis, a najlepiej dwa (przybory mają to do siebie, że często się zawieruszają). Ostatnio w modzie są długopisy ścieralne. Jeżeli nauczyciel pozwala na takie warto się w nie zaopatrzyć. Jeżeli nie, kupmy długopisy, które piszą „lekko”, tak aby używanie ich nie wymagało dużego wysiłku. Dziecko i tak ma wielkie zmartwienie chcąc napisać jak najładniej;
-
gumka – taka która ściera, a nie rozmazuje. Sprawdź, czy da się nią porządnie zetrzeć ołówek;
-
temperówka– dobrze, aby ostrzyła cieńsze i grubsze kredki, ale przede wszystkim, żeby ostrzyła, a nie łamała;
-
klej – najlepiej w sztyfcie, świeży, łatwo się odkręcający;
-
linijka – nie za długa, taka, która mieści się w piórniku.
-
kredki – takie, które dobrze kolorują, nie mogą być za twarde, albo takie, które łatwo się łamią;
-
kolorowe długopisy – czasami trzeba coś podkreślić w zeszycie (nie mazaki, bo przebijają na drugą stronę i prace są nieczytelne);
-
samoprzylepne karteczki – bardzo przydatne do zaznaczania, gdzie danego dnia uczyliśmy się i co jest zadane;
-
zeszyt w trzy linie – linie powinny być kolorowe, ale przede wszystkim dobrze widoczne. Zdarza się, że czasami ja sama mam problem, w których linijkach zapisać literkę;
-
zeszyt w kratkę – przeznaczony do pierwszej klasy;
-
teczka na prace – najlepiej z gumką, nie wiązana.
Oprócz tego warto zakupić okładki na książki, aby zabezpieczyć je przed zniszczeniem oraz naklejki, na których umieścimy imię i nazwisko naszego dziecka. Uwierzcie, książki i ćwiczenia są bardzo podobne do siebie, a czasami nawet nie można znaleźć właściciela zeszytu😊, chociaż każdy ma inny charakter pisma.
Kolejną ważną rzeczą jest strój. Dbajmy o to, aby naszemu uczniowi było wygodnie. Często dyskomfort wynikający z niewygodnego ubrania nie pozwala dziecku skupić się na lekcji i powoduje, że zajmuje się zupełnie czym innym niż pisanie, czytanie czy liczenie. Z zakupieniem stroju na zajęcia z wf. proponuję zaczekać do spotkania z wychowawczynią. Na pierwszym spotkaniu na pewno zostaną udzielone informacje, z jakich elementów powinien się on składać.
Pozostał nam jeszcze zakup odpowiedniego obuwia na zmianę. Przed pójściem do sklepu warto sprawdzić na stronie szkoły, czy nie ma jakichś konkretnych wymagań z tym związanych. Często jest to jasna podeszwa, która nie zostawia czarnych śladów na podłodze. Poza tym buty powinny być w odpowiednim rozmiarze. Zbyt małe będą uciskały, za duże spadały z nóg. Niestety dziecko nie zawsze potrafi udzielić nam właściwej informacji podczas przymierzania. Dlatego warto w domu przyjrzeć się dokładniej naszemu zakupowi i poobserwować dziecko np. podczas chodzenia po pokoju. I jeszcze kwestia wiązania. Najprostszym rozwiązaniem są buty wsuwane lub na rzepy. Jednak część butów wyposażona jest w sznurówki, które dziecko powinno umieć wiązać. Jeżeli jeszcze nie umie, wyjścia są dwa: nauka lub wymiana obuwia 😊
Jeszcze tylko drugie śniadanie składające się z kanapki i butelki niegazowanej wody (nie batonika i gazowanego napoju) i nasz uczeń jest gotowy do rozpoczęcia nauki.
W co jeszcze wyposażyć dziecko?
Zakup odpowiednich przyborów jest bardzo ważny. Jednak nie mniej istotne jest wyposażenie dziecka w podstawowe umiejętności. Nie oznacza to, że siedmiolatek, przekraczając próg klasy, powinien umieć czytać, pisać i liczyć. Na nabycie tych umiejętności ma cały rok. W sumie, przecież po to przychodzi do szkoły. Warto przygotować go pod nieco innym kątem, tak aby nie czuł się bezradny i zagubiony. Dlatego dobrze byłoby, gdyby nasz uczeń potrafił:
-
sprawnie rozebrać się i ubrać. Z doświadczenia wiem, że nie jest to takie łatwe i oczywiste, jak wydaje się dorosłym. Ta umiejętność szczególnie przydaje się, kiedy w ciągu dnia są zajęcia z wychowania fizycznego. Niestety niektórym dzieciom przebranie się w strój sportowy potrafi zająć nawet piętnaście minut. Ponowne założenie ubrania, kolejne piętnaście. Tak więc na właściwe zajęcia pozostaje już niewiele czasu. A jak to wygląda u Waszego pierwszoklasisty? W formie zabawy, możecie przeprowadzić w domu ćwiczenia przygotowawcze, mierząc stoperem, ile czasu zajmie dziecku przebranie się
w strój sportowy i z powrotem – w ubranie. Potem wspólnie zastanówcie się, czy jest OK, czy może coś trzeba usprawnić; -
zmienić obuwie. To kolejna bardzo przydatna umiejętność. Zdarza się, że podczas zajęć dzieci wychodzą na dwór. Czasami są to zajęcia sportowe, innym razem obserwacja przyrody lub ćwiczenia z ruchu drogowego. Obowiązuje wtedy zmiana obuwia. Siedmiolatek powinien sprawnie sobie z tym radzić, umieć zasunąć suwak, zapiąć rzeczy czy zasznurować buty, tak aby sznurówki nie stanowiły zagrożenia ani dla niego, ani dla innych;
-
zjeść śniadanie podczas przerwy. Chociaż wydaje się, to oczywistą sprawą, wcale taką nie jest. Jedynie słodka bułka lub batonik są w stanie przyciągnąć uwagę siedmiolatka. Kanapka czy owoce zdecydowanie przegrywają z innymi atrakcyjnymi rzeczami, które można robić na przerwie😊. Warto więc porozmawiać z dzieckiem na temat zdrowego odżywiania i konieczności zjedzenia drugiego śniadania w szkole;
-
pilnować swoich rzeczy przed zgubieniem. No tak, żeby pilnować to przede wszystkim trzeba wiedzieć, co jest moje i jak wygląda. Wydaje się to oczywiste? Niestety nie jest. Bardzo często nie można odnaleźć właściciela nożyczek, długopisu, a nawet koszulki czy spodenek. Im dziecko jest bardziej samodzielne, tym lepiej radzi sobie z rozpoznawaniem swoich rzeczy. Gdy samodzielnie zapakuje tornister, wie, co do niego włożyło. Jeśli wybierze urania będzie wiedziało, że spodnie czy koszulka należą do niego;
-
pakować tornister. To bardzo ważne, aby od początku wyrobić w dziecku odpowiednie nawyki. Przez pierwsze miesiące wskazanym byłoby, aby to właśnie pod Twoją kontrolą pierwszak pakował rzeczy na następny dzień oraz szykował ubrania. Korzyść z tego będzie podwójna. Dziecko nauczy się sumienności, przy okazji lepiej zapamięta wygląd swoich rzeczy. No i jeszcze jeden plus. Pakując się samodzielnie, będzie wiedział, gdzie co ma i czy ma w ogóle. Często słyszę, że dziecko czegoś nie ma, a potem okazuje się, że jednak jest, tyle że dziecko nie ma o tym zielonego pojęcia, bo mama pakowała plecak.
I kilka rad specjalnie skierowanych do rodziców
Drodzy rodzice, chociaż równie mocno, a może nawet bardziej przeżywacie rozpoczęcie przez Wasze dziecko nauki w szkole to:
-
nie pokazujcie swojego strachu. Dziecko jest bardzo uważnym odbiorcą. Od razu wyczuje wasz nastój, co sprawi, że też będzie się denerwowało;
-
towarzyszcie dziecku podczas rozpoczęcia roku szkolnego. Wasze wsparcie i obecność podczas tej uroczystości jest nieoceniona;
-
uczcijcie ten dzień. Pójdźcie do kina lub na lody, tak aby pierwszak miał same miłe wspomnienia z tego dnia;
-
zadbajcie o relacje dziecka. Dzięki nim będzie czuło się w szkole lepiej;
-
pozwólcie dziecku rozwijać się w jego własnym tempie. Dajcie mu czas i wspierajcie je we wszystkich poczynaniach;
-
pamiętajcie, że oceny nie są najważniejsze. Skupcie się na tym, co pozytywne;
-
pozwólcie wychowawczyni wykazać się 😊. Macie do czynienia ze specjalistą w swoim fachu, który tak jak Wy pragnie dla Waszego dziecka jak najlepiej.
Drodzy Uczniowie i drodzy Rodzice
życzę Wam wspaniałej szkolnej przygody!
Super♥️
Zawsze sa przydatne takie wlasnie wiadomosci pomocne tez w wychowaniu i wspieraniu naszych pociech ❤️😊
Dziekuje ❤️😘
Cieszę się, że mogę podzielić się swoimi spostrzeżeniami i że są one pomocne :) Jeżeli są jakieś tematy, zawiązane z wychowaniem i edukacją, o których chcielibyście poczytać, napiszcie w komentarzu :)